Vivat Konstytucja

Vivat Konstytucja

Tak, tęsknimy już bardzo za powrotem normalności. Dziś, gdy piszę tych kilka zdań jest Święto 3 Maja. Jakże inne niż poprzednie, bez uroczystości, bez wyrażanej radości, nawet bez słońca. Muzykę do znanego przeboju napisał Henryk Wars, a pierwszym wykonawcą był Bohdan Eugène Junod znany jako Eugeniusz Bodo, zamordowany na początku wojny przez sowieckich siepaczy. Jak dotychczas, ostatnim znanym mi wykonawcą tego utworu stał się chwilę temu Zbigniew Boniek, śpiewający w maseczce w towarzystwie ulicznego akordeonisty (też w maseczce). Występ był spontaniczny, ale na swój sposób piękny. Całkiem już poważny koncert amerykańskiego pianisty Eugena Indjicia udostępniony został w niedzielę przez Internet z okazji Święta Konstytucji 3 Maja w ramach Festiwalu Chopinowskiego na Węgrzech, zorganizowanego przez Fundację im. Gyoergya Ferenczego mieszkającej na Węgrzech polskiej pianistki Izabeli Darskiej. Przed koncertem zabrał głos ambasador Polski Jerzy Snopka, który powiedział: „Polacy i Węgrzy zawsze mogą na siebie liczyć, tak jak to było w latach 1848-49 czy 1920.” Oprócz utworów Fryderyka Chopina usłyszeliśmy również sonatę fortepianową „Appassionata” Ludwika van Beethovena. Takie czasy i taka forma ekspresji sztuki.

 

Ponieważ medycyna też jest sztuką, przejdźmy do niej. Doskonała wiadomość dotarła do nas z Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji , która opublikowała polskie zalecenia diagnostyczno-terapeutyczne oraz organizacyjne w zakresie opieki nad osobami zakażonymi i narażonymi na zakażenie SARS-CoV-2. Dokument liczy ponad 100 stron. Powstał w efekcie prac ekspertów – wybitnych polskich specjalistów w dziedzinach anestezjologii i intensywnej terapii, chorób zakaźnych, diagnostyki laboratoryjnej, epidemiologii, mikrobiologii, wirusologii, pulmonologii oraz radiologii. Znajdujemy w nim szczegółowo opisane zalecenia diagnostyczno-terapeutyczne oraz zasady ochrony personelu medycznego i organizacji pracy. Jest też dokładnie scharakteryzowany hit ostatnich dni, czyli lek remdesivir. Już poza zaleceniami Agencji na temat tego leku wypowiedział się w programie Katarzyny Gójskiej „W Punkt” na antenie Telewizji Republika kapitan dr n. med. Jacek Siewiera, szef polskiej misji medycznej w Chicago: „Lekarze, z którymi mieliśmy okazję pracować twierdzą, że ten lek jest w stanie wpłynąć na poprawę rokowania u chorych, nie tylko co do skrócenia czasu, ale również co do zmniejszenia śmiertelności, ale on musi być zastosowany u pacjentów we wczesnej fazie, czyli w zasadzie okres niewydolności oddechowej, to już jest trochę za późno. Z tego leku należy korzystać zanim dojdzie do uszkodzenia śródmiąższowego płuc, co oznacza, że tego typu lek powinien otrzymać w zasadzie każdy pacjent ze wskazaniami do hospitalizacji w przebiegu COVID-19 i z rozpoznaniem objawowego zapalenia płuc.” Dlatego Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) udzieliła koncernowi farmaceutycznemu Gilead Science Inc. zezwolenia na awaryjne stosowanie tego leku, opracowanego do zwalczania epidemii EBOLA, w leczeniu pacjentów z COVID-19. Takie zastosowanie znanego leku nakierowanego na leczenie innego schorzenia jest w pewnym sensie eksperymentem medycznym, dlatego nie dziwi dotychczasowe stanowisko Światowej Organizacji Zdrowia, która uważa, że remdesivir nie poprawia stanu zdrowia pacjentów, ani nie zmniejsza obecności patogenu w krwiobiegu. No cóż, medycyna nie jest sztuką prostą. Warto przy okazji przedstawić opinię prof. dr hab. n. med. gen. Grzegorza Gieleraka, wypowiedzianą zaraz po powrocie z USA w programie #Jedziemy Michała Rachonia: „Takie wyjazdy pozwalają skonfrontować nasze poglądy, z tym jak to widzą w innych krajach. Misja w USA pokazuje, jakie Amerykanie mają umiejętności analizy informacji i wyciągania z nich wniosków. Proszę sobie wyobrazić, że ich ocena ciężkości epidemii w danym regionie, jest dokonywana na podstawie ilości zużytych środków ochrony osobistej przez lokalny szpital. Kwestia dotycząca organizacji, pięknie się komponuje z naszą misją w Słowenii. Obie pokazują, jak ważna jest koordynacja wszelkich działań. Podział odpowiedzialności na struktury rządowe i samorządowe powoduje chaos.” Te wnioski są nad wyraz logiczne i przydatne w polskiej rzeczywistości.

 

Misja wróciła do Polski, to my też powróćmy. Piękna sprawa wydarzyła się kilka dni temu w Zgierzu. Klara, dziewczynka, która pomimo zakażenia obojga rodziców koronawirusem, przyszła zdrowa na świat pod koniec marca. Sam poród był dużą operacją nie tylko medyczną, ale i logistyczną, w której asystowało kilkanaście osób z personelu medycznego. Ze względu na to, że mama i tata Klary musieli być izolowani, i nie mogli zobaczyć swojej córki, medycy podjęli decyzję o nietypowej terapii. Jak informuje portal DoRzeczy.pl codziennie filmowano i robiono zdjęcia dziewczynki, a następnie przekazywano je rodzicom. Medycy nagrywali także mamę Klary, a zarejestrowany głos kobiety odtwarzano noworodkowi. Ciekaw jestem, czy taki rodzaj postępowania znalazł się we wcześniej opisanych zaleceniach AOTMiT? Zostańmy jeszcze na chwilę przy dzieciach. Syn Borisa Johnsona i Carrie Symonds otrzyma imiona Wilfried Lawrie Nicholas Johnson. Imiona te są hołdem dla dziadka Johnsona oraz dwóch lekarzy, którzy leczyli brytyjskiego premiera w czasie jego pobytu w szpitalu w związku z poważnym zakażeniem koronawirusem. 55-letni Johnson i 32-letnia Symonds mieszkają razem w rezydencji brytyjskich premierów na Downing Street od lipca 2019 roku. Są pierwszą niezwiązaną węzłem małżeńskim parą tam mieszkającą. Ciekawostką jest, że najmłodszy syn brytyjskiego premiera jest już jego piątym lub szóstym (zdania są podzielone) dzieckiem.

 

Wielkie wydarzenie miało miejsce także w Niemczech. 27 kwietnia do Niemiec dotarł transport prawie 10 milionów masek i artykułów ochronnych z Chin. Przywieziono je do Lipska ogromnym samolotem transportowym Antonov An-225 Mrija, ty samym, który zrobił dokładnie to samo 14 kwietnia w Warszawie. Szef EPP Donald Tusk tak to skomentował: „Jeszcze nigdy tak wielki samolot nie dostarczył tak wiele maseczek tak nielicznym”. Rodzi się pytanie, co na to Ciocia Angela? Nasuwa się także wspomnienie z podstawówki, kiedy mądrzejszy uczeń chciał nabrać głupszego (według siebie), zadając mu pytanie: „co jest cięższe – kilogram puchu, czy kilogram gwoździ?”. Jeśli ten drugi był rzeczywiści głupszy, szybko odpowiadał: „oczywiście kilo gwoździ!” Zostajemy jeszcze na chwilę w „kręgu niemieckim”. Warszawski korespondent „Frankfurter Allgemeine Zeitung” uważa zmagania Polski z kryzysem gospodarczym, jako robiące duże wrażenie. „Jedną z twarzy walki obronnej przed wirusem jest minister rozwoju Jadwiga Emilewicz, która przynajmniej od początku koronakryzysu jest najważniejszą kobietą w rządzie” – pisze Gerhard Gnauck i dodaje: „Do końca CZERWCA uszytych ma zostać w Polsce 100 mln maseczek. Polska ma nadzieję, że wkrótce będzie mogła dostarczać je na zagraniczne rynki. Przypadkowo Emilewicz mówiła o tym tego samego dnia, w którym niemiecki minister zdrowia Jens Spahn ogłosił, że niemiecki przemysł będzie produkować jeszcze więcej maseczek – z tym, że ‘najpóźniej’ od połowy SIERPNIA.” No wiadomo, Niemcy teraz muszą najpierw sami wyzbierać szparagi.

 

Na początku epidemii w Polsce, a dokładnie 15 marca został wydany zakaz wjazdu na terytorium RP cudzoziemców. W tym samym czasie podobne decyzje podjęło osiem państw członkowskich Unii Europejskiej, w tym Czechy, Węgry, Austria, Litwa i Łotwa. Zareagowała na to szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, która skrytykowała strategię zamykania granic. W ostatnich dniach szef działu polityki zdrowotnej w prestiżowym wiedeńskim Instytucie Studiów Zaawansowanych (IHS) Thomas Czypionka stwierdził, że późniejszy bieg wypadków udowodnił, że von der Leyen nie miała racji, a sprzeciw Komisji Europejskiej wobec zamykania granic był całkowitą pomyłką. Podobnie jak austriacki ekspert ocenia bitwę z koronawirusem brytyjski dziennik „Financial Times” i twierdzi, że Europa środkowa i wschodnia zdołała najskuteczniej powstrzymać rozprzestrzenianie się COVID-19. Gazeta uważa, że kluczowe okazały się takie czynniki jak szybkie podjęcie działań i obowiązkowe maseczki. Zdaniem dziennika, podział biegnący przez kontynent jest uderzający. Hiszpania zanotowała 517 przypadków śmierci na milion mieszkańców, Włochy 453, Francja 353, Wielka Brytania 325. W tym czasie wskaźnik ten wynosił dla Słowacji 4, Polski 16, dla Czech 21, a dla Austrii 65. Gazeta cytuje opinię Olgi Lublovej z uniwersytetu w Cambridge: „Wirus przyszedł do Europy środkowej później, ale państwa tego regionu wykorzystały czas lepiej. Nie było takich pomyłek jak w przypadku Wielkiej Brytanii na początku. Nikt nie sądził, że to, co przydarzyło się Włochom, nie może przydarzyć się nam. Słowacja, Polska i Czechy były wśród krajów, które najszybciej zamknęły swoje granice, i które szybko wprowadziły daleko idące restrykcje w życiu codziennym, zamykając sklepy poza tymi rzeczywiście niezbędnymi i zakazując publicznych zgromadzeń”. Dodaje też ocenę prof. Martina McKee z Londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Tropikalnej: „To właśnie ta SZYBKOŚĆ DZIAŁANIA w odniesieniu do dużych zgromadzeń jest jedną z najważniejszych przyczyn sukcesu krajów tego regionu”. Nie tylko opinie uczonych z krajów zachodnich są dla Polski bardzo korzystne. Prof. Marian Zembala, były minister zdrowia w rządzie PO-PSL w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” powiedział wprost: „Premier Mateusz Morawiecki jest właściwym człowiekiem na trudne czasy, które nas dotykają – mądrym i uczciwym. Europejskość i pragmatyzm widzę i bardzo doceniam w jego codziennym działaniu. Z mojej działalności w sejmiku śląskim i Sejmie RP wyniosłem przeświadczenie, że nigdy nie należy klasyfikować ludzi według tego, z jakiego ugrupowania przychodzą, tylko co pozytywnego wnoszą w działaniu. Poznałem ludzi z wielu opcji politycznych, nawet kontrowersyjnych w swoich poglądach, ale wielu z nich bardzo dobrze wykonywało swoje obowiązki i myślało zawsze o dobru publicznym jako nadrzędnym.”

 

Te bardzo dobre opinie o polskiej walce z koronawirusem nie powinny jednak nas uspokajać. To nie jest już zwycięstwo i to nie jest koniec pandemii. Hans Kluge, regionalny dyrektor Światowej Organizacji Zdrowia ostrzega wręcz, że nadejdzie druga, a nawet trzecia fala pandemii. Te nawroty będą się powtarzać, dopóki nie będzie skutecznej szczepionki i maksymalnie masowych szczepień. A to wszystko może trwać jeszcze bardzo długo. Dlatego – jak zaznaczył – „Każdy z nas będzie musiał dołożyć COŚ OD SIEBIE w budowie nowej rzeczywistości społecznej, gdzie zdrowie publiczne będzie priorytetem. Widzimy teraz, jak nawet najlepsze systemy opieki zdrowotnej nie radzą sobie z epidemią i są przez nią dewastowane. To lekcja dla nas, że zdrowie powinno być na pierwszym miejscu, także dla polityków. Zdrowie napędza ekonomię. Widać teraz doskonale, że bez zdrowego społeczeństwa nie ma prężnej gospodarki. Kuleje również bezpieczeństwo narodowe.”

 

Podobnie jak w krajach Europy zachodniej, tak i w Polsce ujawnił się problem braku właściwego zaopiekowania się osobami zdecydowanie niesamodzielnymi i wymagającymi pomocy. „Dzięki wirusowi odkryliśmy – pisze w tygodniku „Sieci” prof. Aleksander Nalaskowski – że w Polsce żyją również ludzie starzy. Dotąd niektórzy ‘Europejczycy’ poznawali ich tylko po moherowych beretach, inni widzieli w nich staruchów otumanionych słuchaniem Radia Maryja, a jeszcze inni zbyt długo żyjących beneficjentów ZUS. Pomysłowi radzili ‘schowaj babci dowód’, a jeszcze inni chcieli zagnać do roboty o kilka lat dłużej. Powszechna zmiana nastawienia, ŻYCZLIWOŚĆ wobec ludzi starych mam nadzieję, zagoszczą na dłużej i przełożą się na dalsze realne działania. Szkoda tylko, że to wirus musiał nam o tym przypomnieć.” Ci ludzie sami nie dadzą sobie rady, ani w DPS-ach, ani schowani w kącie u rodziny. Oni padają ofiarami epidemii i będą dalej umierać, jeśli wszystkomogący młodzi i zdrowi (według ich mniemania) zapomną o koronawirusie, poddadzą się letniej pogodzie, wypełnią parki, ulice i galerie. W efekcie przeniosą zarazę na seniorów. „Mamy dalej kryzys. Biada temu, kto pomyśli, że wszystko się skończyło” – ostrzega minister zdrowia Włoch Roberto Speranza. A nasz minister zdrowia Łukasz Szumowski dodaje: „W tej chwili zakażenia wirusem odnotowywane są ‘pół na pół’, zarówno w zamkniętych skupiskach ludzi, na przykład w domach opieki społecznej, kopalniach, jak i w rozproszonych grupach. Ta transmisja pozioma jest znacznie mniejsza niż była dwa, trzy tygodnie temu”. Oznacza to ni mniej ni więcej, że zachorowalność wzrasta w dużych skupiskach ludzi. A w takich skupiskach żyje wiele dziesiątków ludzi starych. Dr n. med. Michał Sutkowski rzecznik Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce zauważa: „mam pewne obserwacje, które wskazywałyby na to, że procent osób, które zachowują się niestosownie z punktu widzenia epidemiologicznego, niestety, rośnie. Mam pewne obawy, że ogarnęło nas KORONACWANIACTWO, mamy pewne skłonności do egoizmu, niestosowania się do zasad. Bardzo przed tym przestrzegam.” – podkreślił. Stare chińskie przysłowie mówi: „zamiast przeklinać ciemność, spróbuj zapalić świeczkę; nie po to, żeby oświecać innych, ale żeby zobaczyć obok siebie potrzebujących – i im POMÓC”. To jest OBOWIĄZEK nas wszystkich.

 

Pierwsza dama Agata Kornhauser-Duda w miniony piątek osobiście przekazała 150 fartuchów ochronnych i rękawiczki jednorazowe dla opiekunów i pielęgniarek Schroniska dla Osób Niepełnosprawnych w podkrakowskich Radwanowicach. Ze względów bezpieczeństwa przekazanie środków ochrony nastąpiło na zewnątrz budynku, a podopieczni przez okna obserwowali wizytę. Pani Prezydentowa otrzymała od nich w zamian dwie maseczki. Jedna jest biało-czerwona, specjalnie przygotowana na Święto Flagi, a druga bardzo kolorowa, wesoła. Maseczki uszyli podopieczni Schroniska podczas warsztatów. Prezes Fundacji im. Brata Alberta, w ramach której działa Schronisko, ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski poinformował, że była to kolejna pomoc ze strony Agaty Kornhauser-Dudy. W kwietniu pierwsza dama przesłała do schroniska w Radwanowicach kilkadziesiąt przyłbic ochronnych, w tym takie, które sama wykonała.

 

Co by nie mówić o pandemii COVID-19 to zawsze pojawią się MASECZKI. One pozostaną symbolem tego czasu, znakiem rozpoznawczym. Stały się wręcz przedmiotami kultowymi, a najwybitniejsi projektanci ścigają się w swoich pomysłach. Niedawno swoje propozycje pokazywała w telewizji Ewa Minge. Pokazują też inni, bardziej lub mniej znani. Maseczki szyją również dla siebie i najbliższych zwykli ludzie. Mój serdeczny przyjaciel z dużego miasta zadzwonił wczoraj do mnie, aby opowiedzieć o zdarzeniu, którego był uczestnikiem. Szedł bulwarem nadbrzeżnym i zauważył troje osób idących z naprzeciwka. Spacerowiczami byli kobieta, mężczyzna i mała dziewczynka. Wszyscy mieli prawidłowo założone na twarzach maseczki. Mężczyzna miał na maseczce umieszczony napis KONSTYTUCJA, kobieta WYBORY, a dziecko DEMOKRACJA. Gdy się zrównali ze sobą przeprosił i zapytał kim są. Kobieta odpowiedziała, że ten pan to jej mąż Adam, ona ma na imię Ewa, a ta złotowłosa dziewczynka to Wiktoria, ich pięcioletnia córka. Mój druh zapytał czy są z jakiejś partii politycznej, pan Adam zaprzeczył. Więc zadał jeszcze jedno pytanie: to może jesteście z jakiejś sekty. Zdumiał się, gdy usłyszał odpowiedź twierdzącą. Nieśmiało dopytał: a jak się ta sekta nazywa. Usłyszał – SPOŁECZEŃSTWO.

 

Dariusz Jałocha